"Bądź grzeczną księżniczką"
Sen Alicii
Sfrustrowana i wkurzona do granic możliwości, rzucilam się na idealnie posłane łóżko przeklinając w poduszkę. Od dobrej godziny próbowałam zapiąć zamek jednej z dwóch ogromnych walizek, gdzie wpakowałam rzeczy, które miały mi służyć przez najbliższy rok. Spakować do dwóch materiałowych pudeł całą swoją szafę i połowę mieszkania nie jest łatwo. W końcu po wykorzystaniu wszystkich pomysłow jakie przyszły mi do głowy na zapięcie tego przeklętego zamka, udało mi się tego dokonać gdy postanowiłam przygnieść walizkę swoim ciężarem. Dumna z siebie ułożyłam bagaże w przedpokoju, skąd następnego dnia miały zniknąc razem ze mną. Jutro wyjazd. Początek trasy i tego na co czekałam przez całe życie. Profesjonalne wystepy przed wielotysięczną publicznością u boku jednego z najbardziej wpływowych muzyków na świecie. U boku kogoś, kto wzbudza we mnie nie odkryte dotąd odczucia. Justin Bieber. Nie widziałam go od tygodnia. Nie pojawił się na ostatnich próbach, co zapewne było związane z wydaniem jego najnowszej płyty. Oczywiście kiedy tylko pojawiła się na sklepowych półkach, wniebowzięte fanki zapragneły mieć na niej podpis swojego idola, który postanowił wrócić na rynek muzyczny w wielkim stylu. Tak jak głosiły media. Powrót Justina stał się jedną z najgłośniejszych sensacji, przez co miał pełne ręce roboty. W sumie cieszyło mnie to. Unikanie go pozwalało mi na jak najrzadsze myślenie i wspominanie tego co miało miejsce między nami. Mimo to mieszanka ciepła i chłodu w moim wnętrzu pojawiała się za kazdym razem, gdy natrafiałam na jego zdjęcie z gazecie bądź piosenkę w radiu. Zmęczona myślami i morderczą walką z torbami postanowiłam położyć się spać, wiedząc, że wcześnie rano wyjeżdżamy specjalnym TourBusem do Arizony, gdzie oficjalnie rozpocznie się Believe Tour. Podekscytowana wygodnie ułożyłam się w łóżku. Gdy moje powieki przymkneły się, z pół snu wyrwał mnie dźwięk SMS'a. Zaskoczona leniwie sięgnełam po telefon.
''Śpij słodko księżniczko"
Od: Lucke
Moje policzki zaczerwieniły się, ana usta wkradł się szeroki uśmiech. Rozmarzona powędrowałam do krainy Morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się przed budzikiem. Z dobrym humorem szybko wygrzebałam się z łóżka i tanecznym krokiem powędrowałam do łazienki. Po wzięciu prysznica, przy którym nie obyło się bez mojego koncertu, i wykonaniu porannej toalety skierowałam się do kuchni ciągle nucąc pod nosem jakąś wesołą melodyjkę. Gdy byłam już spakowana i gotowa do wyjścia ostatni raz spojrzałam na swoje mieszkanie, za którym będe bardzo tęsknić. Uśmiechnełam się do siebie i zakluczyłam drzwi. Na dole czekała już na mnie Jannet, która miała mnie odwieźć na lotnisko. Po przybyciu na miejsce czule pożegnałam się z przyjaciółką, gdzie uroniłyśmy kilka łez. Gdy odjechała powędrowałam do grupy znajomych osób stojących przed ogromnym autokarem, na którym było napisane "Believe Tour". Po kilkunastu minutach i załatwieniu wszystkich spraw, załadowaliśmy się do pojazdu ,który bardzo różnił się od zwykłych autokarów. W środku znajdował się już Justin, który był zajęty omawianiem wszystkich szczegółow dzisiejszego koncertu. Nie chcąc zwracać na niego uwagi po prostu minełam go, czując na sobie jego wzrok. Szukając wolnego miejca, zauważyłam uśmiechnętego i machającego do mnie Luck'a, który wygodnie rozsiadł się na jednej ze skórzanych kanap. Bez namysłu ruszyłam w jego kierunku. Usiadłam obok niego całując go delikatnie w policzek. Dyskretny wzrok Biebera, wypalał mi dziurę na twarzy. Niedługo później kierowca uruchomił pojazd i ryszyliśmy. Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do miasta, które mocno nas wyczekiwało. A raczej Justina. Przed hotelem, w którym mieliśy się zatrzymać dwa dni, powitał nas tłum oszalałaych z wrażenia fanek, które kilku ochroniarzy musiało uspokajać. Justin poświęcił chwilę pozwalając im na zdjęcia i uściski po czym całą ekipą udaliśmy się do hotelu. Każdy miał osobny pokój co bardzo mnie uradowało. Nick ogłosił godzinę na rozpakowanie bagażu i ogarnięcię się po czym wszyscy mieliśmy udać się do sali tanecznej umieszczonej na parterze budynku, by móc powtórzyć wszystko przed występem.
Kilka godzin później, po skończonej próbie generalnej, nadszedł czas na przymiarkę kostiumówm któych było sporo, zważając na fakt, że mieliśmy się przebierać po każdej piosence.
Gdy wszystkie przymiarki i przygotowania dobiegły końca mieliśmy mało czasu na doprowadzenie się do porządku, gdyż do przedstawienia zostały zaledwie 2 godziny. Od razu ruszyłam pod prysznic, chcąc zrelaksować się przed pracowitym wieczorem. Godzinę później wszyscy byli już gotowi, więc autokarem ruszyliśmy do areny, miejsca, gdzie miał odbyć się koncert. Tłum oczekujących na wejście do środka fanek uniemożliwił nam wejśie frontowymi drzwiami, przez co musieliśmy dostać się do środka przez tylne wejście. Tutaj trwało ogromne zamieszanie. Monterzy kończyli montować ostatnie sprzęty i podpinać kable. Pierwsze osoby już zajmowały swoje miejsca, a nami zajeli się styliści, którzy musieli nas odpowiednio umalować i wystylizować. Panujący dookoła szum i hałas potęgował moje zdenerwowanie. Gdy makijarzystka skończyła mój make up spojrzałam w lustro z zadowoleniem. Czarne, obcisłe getry ze ściąganym krokiem doskonale puwydatniały moje zgrabne nogi, krótki biały top ukazywał płaski brzuch, a mocny makijarz podkreślił rysy mojej twarzy. Od razu nabrałam pewności siebie. Chwilę później ktoś krzyknął,że do rozpoczęcia zostało 5 minut. Wszyscy byliśmy już gotowi więc zebraliśmy się w jednym miejscu dodając sobie otuchy nawzajem.
-Kochani podejdźcie tutaj- usłyszałam donośny głos Scootera -Chciałbym żebyśmy odmówili wspólnie modlitwę, która jest naszą tradycją przed kazdym występem- powiedział, a my przybliżyliśmy się. Złapaliśmy się wszyscy za dłonie formując małe koło. Poczułam się trochę lepiej, ciesząc się z tego, że tutaj jestem. Przymknełam oczy skupiając się na modlitwie.
-Podziękujmy Panu za to, że pozwolił nam dziś tutaj być i brać udział w tym przedstawieniu. Módlmy się o szczęśliwy przebieg naszej wspólnej, ciężkiej pracy i prośmy o dary i łaski i wytrwaniu przy tym czego dokonujemy. Ciebię prosimy..
-Wysłuchaj nas Panie- odpowiedzieliśmy chórem.
-Dobra od teraz jesteśmy ekipą, która rozniesie tą publiczność. Damy radę?!- Krzyknął entuzjastycznie Scooter. Wokół rozległy się nasze pełne energii okrzyki radości dając mu do zrozumienia, że jesteśmyzwarci i gotowi by dać niezapomniane show. Chwilę później dostaliśmy informację, że możemy zaczynać. Ruszyliśmy długim holem prowadzącym do wyjścia na scenę. Z każdym krokiem coraz głośniej było słychać krzyki i piski oczekujących fanów i z każdym krokiem emocje we mnie potęgowały się coraz bardziej. Trema i ekscytacja doprowadzały mnie do stanu, w któym chciałam już znaleźć się na środku sceny i oczekiwać pierwszych taktów piosenki "All Around The World". Tak bardzo chcę już wybuchnąć. Zwolniłam nieco kroku chcąc wziąść kilka głębokich oddechów. W tedy poczułam gorący odddech na swoich odkrytych plecach i znajomy zapach męskich perfum należący do osoby idącej za mną. Doskonale wiedziałam kto tak pachnie. Walcząc ze sobą by się nie odwrócić i spojrzeć na Justina, momentalnie przyśpieszyłam dołączając do reszty. Kilka minut później znaleźliśmy się na scenie zasłąniętej dwoma ogromnymi płytami zajmując swoje miejsca. Potem wszystkie światła zgasły,a płyty zaczeły się wolno rozsuwać. Przede mną ukazała się największa ilość ludzi, jaka kiedykolwiek na mnie patrzyła. Fanki krzyczały coraz głośniej nie mogąc już dłużej czekać na swojego idola. Światła zapalały się wolno oświetlając poszczególne części areny. Nagle jasność ogarneła całe pomieszczenie, a z górnej platformy ukazał się Justin zjeżdzający na dół na metalowych skrzydłach. Niesamowity pisk rozległ się dosłownie wszędzie rozsadzając nasze bębenki. Gdy Justin uwolnił się od skrzydeł, z ogromnych kolumn zaczeły bębnić pierwsze takty piosenki.
- Jak się macie Glendaleee ?!?!?- krzyknął Justin wprawiając fanki w stan omdlenia. W moich zyłach zawrzała krew i ekslodowała energia. Na usta wkradł mi się chytry uśmieszek. No to jedziemy.
-Zaczynamyy!!!- zawył Bieber, a potem była już tylko burza z piorunami.
Dwie godziny później padłam na najbliższą kanapę jaką udało mi się zauważyć w garderobie tak jak reszta tancerzy. Wciąż oszołomiona tym co miało przed chwilą miejsce nie mogłam pozbierac myśli i złapać oddechu. Moje serce skakalo jak oszalałe z radości, a cały organizm domagał się większej dawki adrenaliny. Było cudownie. Najlepsza rzecz jakiej w życiu doświadczyłam. Kocham to.
-Kochanii świetnie daliśmy radę!!- usłyszałam zadowolonego Nicka, który przybijał wszystkim piątki-Justin jesteś najlepszy- rzucił się na ledwo żywego chłopaka miażdząc go w niedzwiedzim uścisku.
-A teraz oddetchnijcie bo za niedługo impreza innauguracyjna, kto ma siłe to niech wbija, będzie niezla balanga- ogłosił szczerząc się szeroko, poczym opuścił garderobę. Dookoła rozległy się głośne okrzyki chłopaków, najwyraźniej ucieszonych z wieści o imprezie. Tak samo jak ja. Trzeba uczcić pierwszy udany występ.
Dwie godziny później maszerowałam już razem z Carleną w stronę klubu gdzie odbywała się impreza. Czułam się doskonale i nadal pełna energii. Miałam na sobie dość krótką małą czarną i wysokie szpilki. Taki ubiór dodawał mi seksapilu przez co czułam się jeszcze lepiej. Gdy dotarłyśmy do klubu ledwo się przecisnełyśmy przez tłum tańczących ludzi. Rytmiczna muzyka od razu porwała nas w wir szaleństwa doprowadzając nas do ekstazy. Zdecydowanie rządziłyśmy parkietem. Jakiś czas później poczułam męskie ręce obejmujące mnie w talii.
-Nie szalej tak księżniczko- mętny głos Luck'a dotarł do mnie sprawiając, że przez moje ciało przeszedł dreszcz. Odwróciłam się nie przestając tańczyć. Lucke chętnie do mnie dołączył ciągle trzymając mnie w talii. Zadowolona z bliskości chłopaka pozwalałam mu na dotykanie moich pleców i pośladków traktując to jako zwykłą zabawę. Nagle Lucke okręcił mnie wokół mojej osi poczym przyciągnął do swojego torsu.
-Chodź ze mną- wyszeptał mi do ucha. Nie wiele myśląc podążyłam za chłopakiem, który kierował się w nieznaną mi stronę. Nim się spostrzegłam znalaźliśmy się w pustej toalecie. Zanim zdążyłam zapytać czemu mnie tu przyprowadził, Lucke przycisnął mnie do ściany. Złapał moje nadgarstki w swoje dłonie i przyłożył po obu stronach mojej głowy.
-Jesteś taka gorąca- wysapał wpijająć się w moją szyję pozostawiając na niej mokre ślady. Byłam zszokowana jego zachowaniem.
-Tak bardzo mi się podobasz- wymamrotał poczym przywarł do moich ust. Poczułam gorzki smak alkoholu. Obrzydzona chciałam się oderwać ale nie mogłam.
-Lucke jesteś pijany, daj mi spokój- powiedziałam ostro próbując się wydostać z jego uścisku lecz mi na to nie pozwalał.
-ciii, bądź grzeczną księżniczką- jego głos wywoływał u mnie ciarki i strach. Jeździł ustami po moim dekoldzie nie zważając na moje słowa. Zaczynałam bać się coraz bardziej.
-Puść mnie bo zaczne krzyczeć- zagroziłam przerażona na co on jedynie prychnął.
-Przestań wiem ze też tego chcesz-jego ręce zaczęły zjeżdzać wzdłóż mojego ciała. Dotykał moich piersi i odkrytych ud. Próbowałam odepchnąć go od siebie lecz miałam za mało siły. Do oczu napłyneły mi łzy zdając sobie sprawę co może się zaraz stać. Poczułam jak jego dłoń zaczyna wchodzic pod materiał mojej sukienki kierując się w górę. Gdy poczułam zimny dotyk na skórze swojego brzucha postanowiłam się nie poddać i niewiele myśląc kopnełam go z całej siły kolanem w kroczę. Lucke momentalnie chwycił się za obolałe miejsce, dając mi okazję do uwolnienia się. Z jego ust wyciekło głośne przekleństwo. Nie zwlekając wydostałam się się z toalety zostawiając obolałego chłopaka. Oszołomiona wybiegłam z klubu pierwszym wyjściem jakie znalazłam. Gdy tylko znalazłam się na polu, łzy wypłyneły z moich oczu niszcząc makijaż. Wewnętrzny ból przeszył moje wnętrze uniemożliwiając mi oddychanie. Czemu to znów się dzieję? Roztrzęsiona chciałam jak najszybciej znaleźć się w hotelu, ale nie znałam kompletnie drogi. Nie zważając na to zaczełam biegnąć przed siebie z nadzieją, że znajdę jakąś budkę telefoniczną. Dochodziła 3 w nocy, a wokół nie było nikogo. Bałam się coraz bardziej, ale nie chciałam wracać do klubu. Płakałam coraz głośniej z bezradności i okropnego uczucia,ktore okryło całe moje ciało. Nagle skreciłam w najbliższy zakręt mocno w kogoś wpadając. Sparaliżowana ze strachu postanowiłam uciekać i nawet nie oglądać się za siebie. Niestety kiedy tylko wyminełam postać, obcy złapał moją ręke zatrzymując mnie.
-Alicia ?!? Boże co się stało?
*
hehe jak ja uwielbiam kończyć rozdziały w takich momentach.
Tak wiec mamy 10 jubileuszowy rozdział kto się cieszy ? LOL Dodaje go dosc pozno ale jak mnie wena złapała tak nie musiałam skończyć. Jutro zaśpie na mur beton.
zapraszam dalej :)
madeinpoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz