*Justin*
"Justin żyjesz? ''- usunięto wiadomość od: Scooter
"Czytałeś gazety?"-usunięto wiadomość od" Scooter
"Co się z tobą dzieje do jasnej cholery?!"-usunięto wiadomość od Scooter
"Odbierz, bo trace cierpliwość"-usuięto wiadomość od: Scooter
"Justin tu Scooter i oświadczam ci że jeśli natychmiast nie dowiem się co się stało masz przejebane i .."- usunięto wiadomość głosową od: Scooter
"Aktualnie mam to w dupie, nie będę ci nic tłumaczyć sam musze zrozumieć " -wysłano wiadomość do: Scooter
Wyłączyłem telefon i rzuciłem urządzenie na łóżko, pragnąc by pod wływem miękkiej kołdry roztrzaskało się na miliony części i w końcu przestało przypominać mi o mojej cholernej pracy. Poszedłem do salonu i włączyłem telewizor.
-gówniany serial,
-nudne,
-ulubiony reality show Alice, nie moge na to patrzeć,
-beznadziejny film,
-nie mam humoru,
- " Z ostatniej chwili ! Idol nastolatek, Justin Bieber przeżywa teraz ciężkie chwile. Dwa dni temu w nocy z piątku na sobotę, młody gwiazdor był świadkiem wypadku samochodowego, w którym uczestniczyła jego dziewczyna Alicia Holt. Z niewiadomych przyczyn dziewczyna wbiegła na jezdnię, gdzie przejeżdzał czarny mercedes. Z relacji świadków wiadomo, że obrażenia ukochanej piosenkarza są bardzo poważne, a obecnie przebywa w śpiączce. Niewiele wiadomo w sprawie, gdyż nikt ze środowiska gwiazdora, jak i sam Justin nie komentują sprawy..." sekunde później na ekranie ukazało się nagranie, na którym widać ratowników zabierających ciało Alicii do karetki, a wokół tłum ludzi.
-Kurwa dość! - krzyknąłem do ekranu i wściekły wyłączyłem telewizor. Oparłem łokcie o kolana i otarłem zmęczone oczy dłońmi. Głośne wetchnięcie opuściło moje usta. Poczułem, że mój organizm domaga się obowiązkowej dawki spokoju. Sięgnąłem po małą buteleczkę wypełnioną tabletkami, stojącą na stoliku przede mną. Wysypałem kilka na dłoń i szybko połknąłem. Wstałem i wyszedłem na balkon. Chwilę później papierosowy dym wydostał się z moich ust formując się w idealne kółko. Tak lepiej.
*Sen Alicii*
Lekki powiew wiatru musnął odkrytą skórę na moich plecach, które zdąrzyły się nagrzać od mocno świecącego słońca, które przedostało się do sypialni przez uchylony balkon. Rześkie powietrze otuliło moje ciało wprawiając je w gęsią skókę. Przyjemny dreszcz sunący wzdłóż tułowia obudził mój umysł, który zdawał się być jakby zresetowany i pusty. Niemrawo poruszyłam ręką by móc nią otrzeć zaspane powieki. Gdy moje oczy były już w stanie odbierać normalny obraz zjechałam ręką na swój brzuch, na którym czułam lekki ciężar. Zdziwiona spojrzałam w dół i dostrzegłam swobodnie spoczywajacą dłoń, bynajmniej nie moją. Zdezorientowana powędrowałam wzrokiem wzdłóż ręki, gdzie ukazał mi się widok śpiącego na boku Justin'a, otulającego moje ciało.Z niedomkniętych ust chłopaka uciekały ciche dzwięki pochrapywania. Momentalnie zdębiałam. Co do cholery? Natychmiast odsunełam się od szatyna na koniec łóżka, z którego o mało nie spadłam. Wydałam z siebie niekontrolowany i zachrypiały krzyk, który nie mógł być głośny, zważywszy na ogromną suchość w gardle. W okamgnieniu twarz chłopaka ożyła formując na sobie wyraz grymasu i totalnego zdezorientowania. Podniósł się siadając na łózku i przejechał twarz dłonią. Spojrzał na mnie zaspanym, łagodnym wzrokiem.
-Justin o co chodzi ?! Co tu robisz ?- pytałam kompletnie zagubiona domagając się odpowiedzi.- Co my ..?- przejechałam wzrokiem po całym jego ciele. Miał na sobie biały podkoszulek i ciemne spodnie. Nastęnie spojrzałam w dół na siebie dostrzegając pomiętą, krótką czarną sukienkę. Mieliśmy na sobie ubrania, więc to o czym myślałam raczej nie miało miejsca. Uff. Justin siedział nadal opanowany podpierając podbródek dłonią. Tylko patrzył na mnie wyrozumiałym wzrokiem.
-Uspokój się, nic się nie wydarzyło- odpowiedział cicho, wstając. Podszedł do mnie okrążając całe łóżko. Przysiadł koło mnie poczym chwycił moją dłoń. Nerwowo westchnął bawiąc się moimi palcami.
-Alica ty... ty, pamiętasz wczorajszą noc ?- spytał ostrożnie półgłosem. Spojrzałam na niego niepewnie, nie wiedząc o co mu chodzi. Bół głowy przeszkadzał mi w myśleniu przez co jeszcze gorzej było mi sobie coś przypomnieć. Nagle w mojej głowie zaczeły pojawiać się przebłyski jakichś wspomnień. Światła, drinki, taniec. Dobra zabawa, wtem pojawia się Luke, ciągnie mnie do toalety. Potem zaczyna mnie całować i... wszystkie wczorajsze wydarzenia powróciły trafiając we mnie z ogromną siłą. Przypomniałam sobie zderzenie z Justinem i wszystko to co dla mnie zrobił. Pomógł mi kiedy byłam kompletnie rozdarta przez tego skurwiela.. Na myśl o nim poczułam bolesny ścisk żołądka i cholerny żal do siebie. Popatrzyłam na chłopaka kłójącym wzrokiem mówiącym "nie wierzę, że on mógłby mi to zrobić", na co on odpowiedział mi delikatnym otarciem kciukiem pojedyńczej łzy spływającej po moim policzku.
-Proszę nie płacz- szepnął zasmucony. Odwróciłam wzrok i wyplątałam swoją dłoń z jego uścisku. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę okna. Otuliłam rękami ramiona patrząc na widok przede mną. Trwaliśmy w milczeniu pogrążeni w swoich rozmyśleniach.
-Wiesz... myślałam, że znów się zakochałam- nagle przerwałam głuchą ciszę między nami. Na mojej twarzy pojawił się pusty, ironiczny uśmiech -Pomyślałam, że on też- dodałam ciszej załamanym głosem, gdy zdałam sobie sprawę jak bardzo się myliłam.-Byłam taka naiwna. Znów dałam się uwieść.-zatrzymałam się, by zaczerpnąć głębokiego powietrza co pomogło mi odsunąć od siebie obraz twarzy Andy'ego. - Ale Luke był taki dobry. Czuły. Nie nachalny. Prawił komplementy... najzwyczajniej w świecie dałam się omotać.- urwałam spuszczając głowę w dół. Usłyszałam skrzypnięcie łózka i zbliżające się kroki Justina.
-Alicia..- szepnął dotykając mojego nadgarstka.
-To nie miało tak być..- załkałam- nie miało.. To miała być najlepsza przygoda życia, a on wszystko spiepszył- podniosłam głos chcąc powstrzymać tym napływające łzy. Justin jednym ruchem odwrócił mnie do siebie przyciskając do swojej klatki piersiowej. Objął mocno moje ramiona, głaszcząc moje poplątane i rozczochrane włosy. Z całych sił powtrzymywałam łzy nie chcąc znów się temu poddawać. Owinełam ręce na jego biodrach i pozwoliłam sobie na pare chwil beztroski w ramionach szatyna. Po kilku minutach Justin odezwał się.
- Chcesz bym go wyrzucił? W każdej chwili mogę zerwać kontrakt- powiedział. Na jego słowa odsunełam się od chłopaka.
-Nie, nie rób tego. Nie chcę mieć problemów- zaprotestowałam szybko.
-Ale on cię skrzywdził.
-Jestem pewna, że więcej tego nie zrobi, z nami koniec- odpowiedziałam stanowczo. Chłopak spojrzał na mnie wątpliwie, z troską w oczach.-Justin proszę nie zrywaj z nim kontraktu. Jest potrzebny w ekipie. Nie niszczmy tego z powodów osobistych od samego początku- dodałam błagalnym wzrokiem. Oczywiście, że wolałabym go już więcej nie spotkać, ale nie chciałam robić problemów i większego zamieszania. -Proszę nie mieszaj się w to- szepnełam. Justin westchnął cicho. Przybliżył się do mnie i delikatnie chwycił moją twarz po obu stronach.
-Alicia nie mogę cię tak zostawić- rzekł patrząc mi w oczy.
-Nic mi nie będzie- odpowiedziałam uciekając wzrokiem od jego karmelowych tęczówek.
-Spójrz na mnie- powiedział poważnie. Nieśmiało uniosłam twarz spotykając jego wzrok.
-Ufasz mi ?- spytał śmiało.
-Nie wiem. Nie znam cię.- wypaliłam -Jesteś dla mnie wielką zagadką. Ciągle nie wierzę w to, że mam doczynienia z kimś tak sławnym jak ty.Nie powinnam mieszać cię w to wszystko i nadużywać twojej pomocy.Jestem tylko twoją tancerką i..-przerwał mi.
-Przestań- Justin westchnął
-Proszę nie patrz na mnie jak na gwiazdę. Nie patrz na mnie tak jak wszyscy wkoło. Jestem jak inni i wiesz o tym. Tak naprawdę znasz mnie, poznałaś mnie kiedy nie byłem sławnym idolem Justinem Bieberem. Spójrz na mnie jak na normalnego faceta i powiedz czy chcesz żebym cię zostawił w spokoju i żył dalej swoim życiem ?- spytał oczekując szczerej odpowiedzi. Popatrzyłam na twarz chłopaka i wiedziałam, że napewno tego nie chcę. Delikatnie dotknełam jego dłoni spoczywających na moich policzkach.
-Nie chcę- szepnełam.
-Więc zaufaj mi, a obiecam, że będziesz mogła zawsze na mnie liczyć. Bez względu na to kim jestem.-odpowiedział, a kąciki jego ust uniosły się lekko do góry. Jego słowa sprawiły, że ciepło ogarneło moje wnętrze. Odwzajemniłam uśmiech.
-Dziękuję- powiedziałam, po czym Justin pocałował mnie lekko w czoło i objął w przyjacielskim uścisku.Tego potrzebowałam.
*
Hej <3 No to taki mały rozdzialik. Krótki bo krótki, ale mi się podoba :) Obiecuję, że teraz rozdziały będą o wiele dłuższe i ciekawsze, mam tyle pomysłów ^^
Dziękuję wszystkim tym, którzy regularnie czytają te wypociny i są ze mną. LoL ze też wam się chce to czytac xd :D
Dziękuję i zapraszam dalej :)
madeinpoland
Super <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz <3
Jeju dziekuje Ci skarbie ♥
OdpowiedzUsuń