sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 14 "Zawrzyjmy układ"

"Nim się spostrzegłam szatyn pochylił się nade mną.  Zaczął wolno przybliżać swoją twarz do mojej. Poczułam jak moje serce urządza sobie dyskoteke rozsadzając mi klatkę piersiową. Po sekundzie wargi Justina znalazły się kilka milimetrów przed moimi, gdzie niepewnie się zatrzymał. - Alicia..- szepnął cicho. Przestałam wtedy walczyć ze sobą i nie mogąc już dłużej czekać chwyciłam dłonią jego ramię, po czym wbiłam się w te miękkie, malinowe usta."

*Sen Alicii*

Tak. Dokładnie. Zrobiłam to. Pocałowałam go. Kolejny raz straciłam przy nim rozum i pozwoliłam pragnieniom wyjść z ciemnych głębim i  kierować swoim wyłączonym umosłem i odrętwiałym ciałem. Znowu. Tylko, że tym razem to coś więcej. Przesadziłam z brakiem kontroli. Teraz nie mogę przestać. Naprawdę nie potrafię. Nie chcę się wybudzać z tego stanu i wracać do zdrowego rozsądku. To co się dzieje jest zbyt dobre. I zbyt przyjemne. I cholernie uzależniające. I jeszcze za bardzo szczere. Na pewno nie jest to impuls. Kurwa.

Przywarłam ustami do jego rozgrzanych warg łącząc je ze sobą. Nim zdążyłam oderwać się od szatyna, poczułam jak Justin mocniej otula moje usta swoimi oddając pocałunek. Nie  wbraniając się dłużej przed głuchym krzykiem swojej podświadomości, wpadłam w wir rozkoszy spowodowany ruchami warg chłopaka. Po chwili dałam się wplątać w gorący taniec naszych języków, który rozpalił mnie jeszcze bardziej. Poczułam na twarzy jego dłoń, która gładziła kciukiem rozgrzany od rumieńców policzek. Dotyk jego palców sprawił, że przez całe moje ciało przebiegł paraliżująco przyjemny dreszcz, który na końcu przyłączył się do reszty uczuć kumulujących się w moim żołądku. Przemierzyłam dłonią wzdłuż ramienia Justina, zatrzymując się na jego szyi. Robiliśmy to powoli, starając się być jak najdelikatniejszym  mimo, że to był naprawdę silny pocałunek. Był piękny. I to wrażenie jak przy pierwszym. Cudownie.

Po chwili, która wydawała się trwać w jakby zatrzymanym czasie, wolno oderwaliśmy się od siebie. Nadal mając oczy zamknięte, skupiłam swoją uwagę na słodkim uczuciu mrowienia na ustach. W głowie zebrały mi się tysiące słów formujące się w nieskładnei bezsensowene zdania, któe bardzo chciały być wypowiedziane mimo, że ja sama kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Wolno otworzyłam oczy. Twarz Justina znajdowała się bardzo blisko, nasze nosy praktycznie się stykały. Jego szybki i nierwóny oddech łączył się z moim, odbijając się od mojej skóry. Zjechał dłonią wzdłuż kości policzkowej zatrzymując się przy kąciku ust. Delikatnie przjechał kciukiem po mojej dolnej wardze dając mi przy tym kolejna dawkę uczucia błogości. Lekko rozchyliłam usta, cicho wypuszczając gorące powietrze. Nieśmiało uniosłam głowę napotykając wzrok szatyna. Jego oczy wyrażały tyle nierozumiałych emocji, nie mogłam odczytać z nich o czym myśli. Wpatrywaliśmy się w siebie próbując pozbierać w głowie wszystkie myśli. Cisza między nami była przerywana tylko przez nasze uspokające się oddechy. Bardzo chciałam, żeby coś powiedział. Cokolwiek, co wyjasniłoby nam obojgu to co właśnie się wydarzyło. I gdy już chciałam przerwać to milczenie wokół nas, nagle przyćmiło nas rażące światło latarki. Odwróciliśmy głowy i ujrzeliśmy z daleka niewyraźną ciemną postać.
-Szybko, schowajmy się- szepnął Justin wstając z piasku. Przestraszona błyskawicznie znalazłam się na nogach gotowa do ucieczki. Justin nerwowo się rozejrzał szukając kryjówki przed zbliżającą się tajemniczą postacią. Po chwili złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę małego domku służącego jako wypożyczalnia sprzętu wodnego. Ukryliśmy się za nim, gdzie zakrywały nas deski surfingowe. Oparłam się o drewnianą ścianę chatki modląc się by ten człowiek nie okazał się być żadnym węszącym paparazzi. Usłyszeliśmy zbliżające się kroki, a światło latarki odbijające się od piasku wskazywało na to,że ten ktoś jest coraz bliżej.
-Jest tu ktoś?- nagle usłyszeliśy męski głos. Wsztrzymałam oddech starając się być jak najciszej potrafiłam. Justin mocniej ścisnął nasze złączone dłonie. Światło latarki cały czas migało mi przed oczami lecz nie pisnełam ani słówka. Usłyszałam jak mężczyzna zbliża się ku wypożyczalni. Przystanął na chwile bacznie nasłuchując. Modliłam się, żeby nie usłyszał mojego serca, które szalało z nerwów. Dokładnie przeświecił latarką cały domek, lecz dzięki Bogu nie przyszło mu do głowy szukać nas za budynkiem. Po chwili westchnął ciężko i odwrócił latarkę od wypożyczalni. Potem usłyszeliśmy jego oddalające się kroki. Lekko wychyliłam głowę i zobaczyłam idącego tyłem mężczyznę w koszulce z logiem Miami Beach. Uff tylko patrol przybrzeżny. Kilka sekund później facet zniknął z pola zasięgu, a my odetchneliśmy z ulgą. Na chwilę przymknełam opowieki i wziełam kilka krótkich oddechów by się zrelaksować. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nasze złączone dłonie. Poczułam napływ zimnego, dziwnego uczucia i niewiele myśląc wyplątałam swoją dłoń z uścisku i ruszyłam w stronę brzegu. Bardzo chciałam, żeby Justin za mną nie szedł, jednak po chwili usłyszałam jego kroki.
-Alicia poczekaj- powiedział głośno. Szłam dalej starając się nie zwracać na niego uwagi. Ale chwilę później poczułam jego dłoń na moim nadgarstku. Jednym ruchem ręki odwrócił mnie do siebie.
-Co?- bąknełam wnerwiona. Dlaczego byłam zdnerwowana? Bo właśnie wszystko do mnie dotarło i znów poczułam się cholernie głupio i nieswojo. Nie miałam zielonego pojęcia jak się zachować, co powiedzieć, jak to wyjaśnić. Wolałam się oddalić w nadziei, że czas się cofnie. Tylko, że ja tego nie chciałam. Tak byłoby poprostu słusznie.
-Dlaczego uciekasz?- zapytał próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy. Nic nie odpowiedziałam. Spuściłam jedynie głowę patrząc na piasek pod nami. Justin cicho westchnął.
-Nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać?- spytał łagodnie przybliżając się.
-O czym?- wymamrotałam ostro chcąc jak nadłużej owijać w bawełnę.
-O tym co przedtem miało miejsce. Dobrze wiesz co mam na myśli i chyba powinniśmy to wyjaśnić.
-Nie ma o czym mówić- odpowiedziałam szybko wyrywając nadgarstek z jego uścisku. Spojrzał na mnie kłującym wzrokiem.
-Dlaczego?-zapytał podnosząc głos. Uniosłam głowę do góry starając się nie okazywać żadnych emocji.
-Bo to nigdy nie powinno się zdarzyć- wycedziłam sucho. Justin zdzwiony, wbił wzrok w moją twarz, boleśnie wiercąc w niej dziurę.
-Więc czemu się zdarzyło?- znów przybliżył się do mnie ciągle domagając się odpowiedzi.No właśnie Alicia dlaczego ?
-Nie chciałam tego- powiedziałam szorstkim głosem słysząc w głowie głośny śmiech mojej podświadomości. Odwróciłam się na pięcie i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie pozostawiając Justina ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-To ty mnie pocałowałaś- usłyszałam po chwili. Na te słowa zatrzymałam się. To prawda. Ja go pocałowałam i najchętniej zrobiłabym to jeszcze raz. Wolno odwróciłam się spowrotem do niego, Otworzyłam usta lecz jedyne co powiedziałam to początek urwanego słowa, ktore i tak nie miałoby  sensu. Nie mogłam zaprzeczyć.Jedynie wpatrywałam się w niego nic nie mówiąc.
-Naprawdę tego nie chciałaś ?- spytał ironicznie zbliżąjąc się. Po chwili stał naprzeciwko mnie. Delikatnie chwycił mój podbródek zmuszając mnie bym w końcu na niego spojrzała.- Alicia nie widzisz tego co jest między nami?- zaczął z jękiem w głosie- Dobrze wiem, że nie jestem dla ciebie obojętny. Uwierz mi pamiętam wszystko. Każdą naszą najkrótszą rozmowę, każde przytulenie, pamiętam ten wieczór po próbie i nie wmawiaj mi, że to nic nie znaczyło. Zrozum- przerwał podchodząc do mnie jeszcze bliżej- Od tego dnia...od tego dnia, w kórym spotkaliśmy się na tym dachu,ja ...ja nie mogę przestać o tobie myśleć. I z każdym dniem brakuje mi ciebie coraz bardziej. Bo jesteś kimś kto widzi we mnie kogoś więcej niż zepsutego celebryte. Wiem, że nie jestem dla ciebie bez znaczenia. Dziś sięw tym utwierdziłem. I proszę cię nie zaprzeczaj temu- dodał patrząc mi prosto w oczy. Patrzyłam na niego kompletnie nie mogąc pojąć jego słów. To możliwe, że tego wszystkiego nie zauważyłam? Chyba nie chciałam. Patrzyłam w te jego błyszczące oczy i wiedziałam, że nie mogłam dalej kłamać i uciekać przed tym.
-Nie zaprzeczam-szepnełam cicho słabym głosem. Chłopak przesunął dłoń na mój policzek delikatnie go gładząc.
-Więc dlaczego tak bardzo się przed tym wzbraniasz ?- spytał półgłosem. Znów spuściłam wzrok na dół wbijając wzrok w ziemie. Szukałam w głowie odpowiednich snów, które dałyby mu odpowiedz na to pytanie, ale nie potrafiłam ubrać tego wszystkiego w ładne zdania. Nie potrafiłam.
-Wiesz czemu?- podniosłam nagle głos patrząc wprost na jego twarz.- Boję się- powiedziałam szczerze z jękiem w głosie.- Cholernie się boję, że to przerodzi się w coś innego. W coś co będzie dla nas obojga bolesne. Dlaczego?- Cofnełam się o krok do tytu próbując powstrzymać płacz.- Bo jesteśmy z innych światów Justin. Nasze życia różnią się pod każdym względem rozumiesz..- przerwałam na chwilę łapiąc oddech.-Nie chcę się w tobie zakochać- dodałam szeptem patrząc na niego. Moje słowa mocno w niego trafiły. Jego smutny wyraz twarzy łamał mi serce. Ale to była prawda. I to raniło mnie jeszcze mocniej.
-I po prostu chcesz z tym walczyć ?-spytał głośno. Odwróciłam wzrok na ocean z nadzieją, że znajdę w nim odpowiedź. Lecz tak jak Justinowi odpowiedziały mi tylko fale odbijające się o brzeg. Przez chwilę, która zdawała się trwać w nieskończoność, staliśmy naprzec siebie bezgłośnie analizując wszystko to co sobie powiedzieliśmy.
-Posłuchaj-odezwał się nagle.- Mam propozycję. Zawrzyjmy układ.- powiedział spokojnie. Spojrzałam na niego zdziwiona. Jaki znowu układ ? Czy on musi wszystko komplikować jeszcze bardziej ?-Spróbujmy być razem, bez zobowiązań.- dodał chwilę później. Poczułam ciepło rozlewające się we mnie. Ale wiedziałam, że to bez sensu. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi. Justin widząc moją mine westchnął cicho. - Wiem, brzmi to głupio, najzwyczajniej w świecie  bądźmy dla siebie i cieszmy się sobą.- mówił ciągle patrząc mi w oczy. Naprawdę mu się podobam ? -Ale gdy jedno z nas zacznie czuć coś więcej, po prostu zakończymy to i zapomnimy o tym. Myślę, że to będzie bezbolesne rozwiązanie- zakończył czekając na moje zdanie. Przeanalizowałam dokładnie cały sens jego wypowiedzi rozpatrując wszystkie za i przeciw. Choć tak naprawdę nie widziałam w tym nic negatywnego. Fajnie będzie. Bez zobowiązań. Będziemy dla siebie by spędzać miło czas. Każdy pragnie kogoś takiego przy sobie na wyłączność. Kiedy czar pryśnie, każde z nas wróci do swojego życia. Okej, skoro to jedyny sposób. Podeszłam kilka kroków bliżej niego.
-Taka miła przygoda ?- spytałam z lekkim uśmiechem. Justin odwzajemnił uśmiech przytakując.
-Zgadzam się- odpowiedziałam przekonana.- Ale nie dzielmy się tym z resztą świata, nikt nie musi o tym wiedzieć ok?-spytałam z nadzieją.
-Oczywiście- odpowiedział wesoło po czym podał mi dłoń- Na przypieczentowanie naszego układu- uśmiechnął się łągodnie. Zaśmiałam się i ścisnełam jego dłoń. Nagle on pociągnął moją rękę i przyciągnął mnie do siebie. Delikatnie pogładził moje policzki- Mogę cię w końcu legalnie pocałować?- wyszeptał uśmiechając się szeroko. Zaśmiałam się i szczęśliwa z takiego obrotu sytuacji skinełam głową. Justin lekko się pochylił i złączył nasze spragnione usta w pierwszym oficjalnym pocałunku nieoficjalnej pary, jaką właśnie się staliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz