Zastanawiałeś się kiedyś jak to jest być kimś sławnym, znanym i
uwielbianym , a jednocześnie tak bardzo kontrolowanym, sprawdzanym i
przez wszystkich ocenianym ? Myślałes kiedyś o tym jak to jest być kimś
jak ten młody, utalentowany, wywołujący szum gdziekolwiek się nie pojawi
chłopak, który siedział teraz koło mnie na dachu wysokiego bloku z
nogami spuszczonymi na miasto pod nami, ze smutnym wzrokiem utkwionym w
ciemno niebo ? W tamtym momencie się nad tym zastanawiałam. Gdyby jakies
40 minut wcześniej ktoś powiedziałby mi, że w moim tajnym miejscu
spotkam Justina Biebera, najpopularniejszego gościa na świecie, tak
właśnie jego, to zapewne zostałabym w swoim mieszkaniu. Teraz jednak
moje odczucia co do nieproszonego gościa nieco się zmieniły. Wgapiałam
się w jego profil, nie wiedzac co mówić. W końcu miałam doczynienia z
kimś z zupełnie innego świata, a ta dość "normalna" rozmowa, którą
prowadziliśmy sprawiała, że dziwiłam się jeszcze bardziej. Wiedziałam
jaka róznica jest między nami. Mimo to skupiłam się na czymś innym.
Czułam bijące od niego przygnębienie. Co jest z tym chłopakiem, o co
ci chodzi Bieber?.
-Czasami...- zaczął nagle po chwili milczenia z
kłójącym jękiem w głosie. -Czasami to mnie przeraża - ciężko westchnął
spuszczając wzrok w dół. -Dla mnie to przestało być bajką, zmieniłem
się.
Między nami zapanowała dziwna atmosfera. Czułam, że coś w nim
siedzi, ze musi coś powiedzieć, nie wiem czemu, ale zaintrygował mnie,
chciałam go wysłuchać. To mnie zdziwilo, ale w tedy wolałam się nad tym
nie zastanawiać.
-Dlaczego się zmieniłeś?- spytałam zaciekawiona. Justin przez chwilę myślał nad odpowiedzią, widocznie nie była taka oczywista.
-Wiesz,
kiedyś myślałem, że to przez to, że dorosłem. Skończyłem z byciem
słodkim nastolatkiem, miałem tego dość, chciałem na siłe stać się inny,
sądziłem że mogę pić, bawić się bez opamiętania, mieć gdzieś prawo i
zasady, z dnia na dzień to stało się moim stylem życia, przestałem się
przejmować karierą, stałem się tym kim chciałem być...- przerwał na
chwilę by zebrać myśli.- Ale ostatnio coś do mnie doszło. Te wszystkie
skandale, afery,imprezy i olewanie nie uczyniło mnie dorosłym.. lecz
jeszcze bardziej słabszym. Dałem się poprostu wciągnąć na dno. Straciłem
przez to fanów, wiele osób mnie znienawidziło. To było okropne-
skończył odwracając wzrok z widoku przed nami gdzieś w inną stronę, tak
jakby nie chciał, żebym na niego patrzyła, tak jakby było mu wstyd. Jego
słowa ciekawiły mnie jeszcze bardziej. Byłam w lekkim szoku, że ja,
osoba, której on wcale nie zna, w przeciągu kilku chwil dowiedziała się
tak osobistych rzeczy z jego życia.
-A jak jest teraz ? - spytałam cicho. Wolno powrócił głową do wcześniejszej pozycji.
-Teraz
staram się wrócić do tego co było wcześniej, do fanów. Chcę skończyć
płytę i wyjechać. Dlatego zgodziłem się na trasę. Żeby całkowicie
poświęcić się muzyce. Ale....boję się, że to mnie przytłoczy... nie dam
rady i znów odejdę, przez to mam wątpliwości, to doprowadza mnie do
obłędu- skończył ze złamanym głosem. Słuchając go uważnie jeszcze
bardziej dziwiłam się w sytuacji, w jakiej się znalazłam. Czy wielki
gwiazdor Justin Bieber okazuje się być zagubionym chłopakiem, który nie
wie czego w życiu szuka? Wtedy uruchomił się mój tryb psychologa i
postanowiłam coś powiedzieć,
- Dlaczego martwisz się tym co
będzie.? Jeśli nie dasz sobie szansy, nic z tego nie wyjdzie. Chyba nie
chcesz zawieść fanów? To tylko kwestia uwierzenia w siebie... ja w
ciebie wierze - powiedziałam entzjastycznie chcąc rozluźnic atmosfere
między nami. Sama nie wiedziałam skąd u mnie taka wrażliwa postawa. Nie
ważne. Zdziwiony chłopak w końcu odwrócił twarz w moją stronę.
-Naprawdę?
-Mhm
-uśmiechnełam się lękko patrząc wprost w jego twarz. Teraz mając go na
żywo, kilka centymetrów od siebie musiałam coś przyznać, był cholernie
przystojny. Jego fryzura ułożona do góry w artystycznym nieładzie,
ciemne i głębokie oczy, pulchne usta w kolorze dzikiej róży, idealny
kształt szczęki, to wszystko dawało mu prawo do tego, aby być bożyszczem
nastolatek.Justin po chwili odwzajemnił uśmiech dając mi możliwość
podziwiania jego śnieżnobiałych zębów. Przez chwilę przyglądaliśmy się
sobie śmiejąc się. Jak to mozliwe, że w przeciągu tak krótkiego czasu
ten chłopak wywołał u mnie uśmiech, nie robiąc praktycznie nic ?
-Ciekawa
zmiana nastawienia Alice- zauważył chłopak, przechylając się w tył by
oprzeć się na łokciach. Kiedy zwrócił się do mnie po imieniu poczułam
się dziwnie, nieco się spiełam, nic. Nic nie mówiąc lekko się
uśmiechnełam wzruszając ramionami.
~
-Słucham ? Czy ty w
ogóle znasz się na gwiazdach ? Gdzie tam widzisz Mały Wóz? -od godziny
sprzeczałam się z tym upartym osłem, który próbował mi wmówić, że gdzieś
tam na niebie znajduje się jakiś Mały Wóz, gdy w rzeczywistości
znajdowała się tam Wielka Niedźwiedzica. No przecież każdy to
odróżnia... Leżeliśmy obok siebie wgapieni w górę gdzie Justin co chwila
wymachiwał palcem próbując narysować mi ten cały wóz lecz jego starania
mnie nie przekonywały. Miałam rację i koniec.
- Dobra niech ci będzie - westchnął w końcu zrezygnowany dźgając mnie w bok. Tak wygrałam ! Alicia 2 Bieber 0.
- Ale za to przejmuję ten teren- dodał z łobuzerskim śmiechem.
- Bardzo śmieszne, zapomnij ! - NIE ODDAM DACHU, NIE !!
- Taka pewna jesteś?- przekomarzał się ze mną nie dając za wygraną.
Znów zaczeliśmy się o to sprzeczać, co chwila uciszając się nawzajem,
śmiejąc się przy tym jak dzieci. Tak właśnie, leżałam na środdku
betonowego dachu, koło kłócącego się o niego Justina Biebera. W tedy to
nie był sen..
- Dobra dobra, w ostateczności jestem skłonna się nim
dzielić... - w końcu odpuściłam wiedząc, że straciłam moje miejsce na
dobre.
-Taak, wiedziałem, że ulegniesz - triumfował Bieber
- Alee.. - przerwałam mu łobuzersko.
-Alee ?- zdziwił się.
- Jeśli obiecasz,
że weźmiesz się w garść, skończysz z tym co było i pojedziesz na
najlepszą trasę koncertową na świecie - powiedziałam spokojnie
przekręcając głowę w jego stronę. Chwilę milczał, po czym również
odwrócił głowę spoglądając mi w oczy.
-Obiecuję - powiedział szczerze. Uśmiechneliśmy się do siebie.
-Pamiętaj, nie chcę tu nieproszonych gości Bieber -otrzegłam go.
Uniósł dłonie do góry jakby chciał powiedzieć ' tak jest szefowo'. Ehh pewnie nie chciał tak powiedzieć -.-
- Jak tu w ogóle trafiłeś?- spytałam zaciekawiona.
- To ciekawa historia - zaśmiał się. - Wyszłem się przejść, lecz
zapomniałem zabrać ze sobą okularów i niestety zostałem rozpoznany. Po
chwili byłem ścigany przez grupkę dziewczyn, chciałem je zgubić, więc
wpadłem do tego pierwszego lepszego bloku i popędziłem na sam szczyt,
gdzie się chroniłem- zaśmialiśmy się.
-Tak, to dobry schron- zaśmiałam się patrząc w rozgwieżdżone niebo.
*
hej :) rozdział krótki, ale to tylko uzupełnienie poprzedniego. Dziękuję za wyświetlenia i komentarze ❤❤
Zapraszam do czytania :)
madeinpoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz